niedziela, 27 grudnia 2015

Fałszywa miłość

Z Londynu do Włoch. Przywiało mnie tu pragnienie miłości, a przede wszystkim spokoju wśród włoskich krajobrazów.
Jeśli chodzi o miłość…  Znalazłem ją, ale nie taką jak ją sobie wyobrażałem. Nie była jak ta, którą kiedyś już czułem. Nic nie miała w sobie z dawnej delikatności. Była za to bolesna. Jednak był to inny rodzaj bólu.
Wioletta jest przepiękna. Egzotycznie nieuchwytna, pewna siebie i do tego stopnia urodziwa, że aż dech zapiera… Szkoda tylko, że to zewnętrze piękno i miła powierzchowność są jedynie przykrywką dla szkaradnej duszy intrygantki.
Wioletta mnie nie kocha, za to moje pieniądze są dla niej nie lada gratką. Nie chciałem w to wierzyć, ale ostatecznie sprawdziłem ją. Powiedziałem, że nie mam nic. Że wszystko straciłem, a ona nie wahała się ani chwili i od razu ujawniła swoją prawdziwą twarz. Nie wiem, co myśleć. Powróciły do mnie bowiem słowa, które zasłyszałem od człowieka spotkanego w Londynie: „Światem żądzą pieniądze, nawet miłością.” Wzbraniałem się przed tym stwierdzeniem, ale Wioletta jest chyba najlepszym przykładem na trafność tych smutnych słów.
Straciłem wiarę. Znów.
Może uda mi się ją odzyskać dzięki spotkaniu, które udało mi się zorganizować. Widzę się z papieżem.
Sam nie potrafię w to uwierzyć. To cudowne, że się zgodził! Muszę się odpowiednio przygotować. Wszystko zrelacjonuję, gdy będzie już po wszystkim.



Sptkanie w James Park

James Park jest piękny. Czarowna sielanka Londynu. Błogosławiona cisza wewnątrz ogłuszającego szumu miasta. Drzewa, niczym cuda boskiej ręki, pozostałości raju. Długie ścieżki, zachęcające do wiecznego spaceru wewnątrz głębokiej zieleni.  Piękno. Czyste piękno. Nic mi go nie zastąpi.
Coś jednak zburzyło mój dobry nastrój tego wieczora. Spotkanie. Spotkanie z mężczyzną niezwykłym. Z mężczyzną zgubionym wśród potęgi pieniądza. Nie mówił o niczym innym tylko o władzy, którą sprawuje nad światem. Dziwne, ale słuchając go wyczułem żal barwiący każde jego słowo w odcienie szarości. Sam on był szary, zmęczony życiem. Za lekkimi żartami czyhał ból. Ból starego człowieka, który zrozumiał, w jakim świecie przyszło mu żyć…

Mówił, że wszystko zależy od monet i bogactwa. Miłość, szczęście czy też nieszczęście, a nawet piękno natury, które zobaczyłem w tym parku. Czy to może być prawda? Czy coś z pozoru tak kruchego, wytwór ludzkiej ręki, może mieć władzę nawet nad naturalnym pięknem, albo nad uczuciami danymi nam przez Stwórcę? Rozmawiałem z nim i nie wiedziałem, co myśleć. Nadal nie wiem. Czy ten człowiek może mieć rację?

Nowy ja

„Nieszczęście się stało!” – krzyczeli zrozpaczeni.
Zdziwieni? Ja sam nie wiem, co dokładnie się wydarzyło. Wiem, że strzeliłem. Złote światło mnie oślepiło, ból przyćmił zmysły, a następnego dnia obudziłem się w swoim łóżku. Słaby i zraniony. Ale żywy.
Nie chcę jednak wracać do przeszłości. Zbyt wiele bolesnych wspomnień zostawiłem za sobą. Nie pytajcie więc proszę jak to się stało, że znów do was piszę. Wróciłem, na łama tego bloga, choć można powiedzieć, że nigdy nie odszedłem... Chcę opowiedzieć nową historię. Taką, gdzie nie będę już czuł tego dziwnego bólu, ciemności, która ściąga mnie w dół. Jestem innym człowiekiem.
 Moje nowe życie zaczynam od Londynu. Właśnie tutaj przybyłem, aby odnaleźć sens życia, ale sądzę, że nie jest to ostatnie miejsce, w którym się zatrzymam.
Napiszę znowu, ale nie dziś.
Nie zapomnijcie o mnie.


Ona...

Spotkałem się z nią.
Teraz wiem, że to był błąd. Jej widok i świadomość, że nie mogę jej mieć tylko umocniła mnie w moim postanowieniu. Dzisiaj to zrobię.
…………………………………………………………………………………..
Łąka tak piękna, pełna czerwonych kwiatów. Błyszczą jak krew w blasku gwiazd.
Noc tak ciemna, zwiastunka śmierci, wita mnie jak swego.
Mój czas się skończył.
Mam nadzieję, że nie zaboli zbyt mocno.



Ból istnienia

Śmierć. Jest mi tak bliska, a jednocześnie tak daleka. Czy jest wyjściem z sytuacji? Czy pozwoli mi pozbyć się zranienia – braku celu? Czy moja dusza odnajdzie spokój? Tutaj nie potrafię żyć. Choć prosiłem Boga, błagałem go o olśnienie, o pomoc, o inspk wiele, ale nie potrafię. To żałosne. Niezdolność do czynu. Chcę im pomóc. Chcę być kimś dla ojczyzny. A może nie chcę? Może po prostu potrzebuję… Nie wiem. Nie wiem czego. Nie wiem  po co. Nie wiem.
Myślę, że to już koniec. Dziwnie tak zaczynać od końca, ale nie potrafię dalej żyć. Po co w ogóle zaczynam pisać? Nie wiem. Przecież mówiłem już, że nie wiem! Nikt mnie nie rozumie. Oni próbują mi pomóc, ale nie potrafią. To zbyt wiele. I do tego jeszcze ona. Laura. Tak piękna. Tak delikatna. Tak odległa. Każde pełne miłości spojrzenie, które jej posyłam trafia w pustkę. To kolejny cios. Zbyt silny. Nie podniosę się. Ona nie kocha nie tak jak bym tego pragną i obawiam się, że nigdy nie będzie…
 Czy to nie kolejny powód, aby odejść?
Myślę, że tak. Myślę, że już mi wystarczy. Więcej nie znioirację…. On pozostawał głuchy na moje prośby. Czy to zbyt wiele? Nie potrafię sam sobie z tym poradzić. Potrzebuję Jego wsparcia. Została mi tylko pusta. I ten ból. Ból istnienia. Nie pozwala mi się poruszać, oddychać, myśleć - funkcjonować. Na każdym kroku to czuję. Chcę zrobić tasę.
To koniec.